niedziela, 4 maja 2014

Skorzystam z przepaści

MARCIN ŚWIETLICKI "JEDEN", Wydawnictwo EMG, Kraków 2013


Świetlicki dostał nagrodę za całokształt, ale obiecał, że to nie koniec. „Jeden”  - to 88 wierszy o nowym życiu w nowych okolicznościach (przyrody).
Wiele z tych wierszy nie udaje niczego poważniejszego – to luźne zapiski starego mistrza, który nie tylko „umie miłość”, ale „umie poezję” . Wystarczy, że weźmie słowo klucz jakim jest „miasto”, pokaże siebie „na granicy torów”, siebie pomiędzy. Gdy jest zobojętniałym, wytrawionym kochankiem, gdy staje się tym, który wziął się w garść i przeprowadził się „z ło, do bro.”

Spokojnie. Wśród tych notatek są wiersze, które przejdą do klasyki. Bo wszak Świetlicki to dziś numer jeden.

„Wyjdzie trup z bałwana”. Skoro się powiedziało kiedyś: „Ty jesteś anioł, ja jestem trup”,  teraz dudni to echem: „Nim zostanę kloszardem, nim się całkiem rozpadnę”; „Mieszkam sam, palę w łóżku, któregoś dnia spłonę.”, „Skorzystam z przepaści”. Brzmi to trochę jak poza: „Podwójny stock, ażeby podtrzymać legendę,”. No i mamy poetę  na rauszu: „euforia! fr!”.

Ten tomik mógłby się nazywać „Miłość – reaktywacja.” W nim „rzuca się porzucony i przerzuca się cytatami z niczego”. „Lecz teraz idę za nią po schodach. Jej nogi lśnią.– i zobaczyłem  nogi PJ Harvey z tylnej okładki „To Bring You My Love”.
Ubrudziła spódnicę chińskim sosem, ojej!” – można parsknąć. „Pocałunek w policzek i do swoich domów.”  Oto miłość – taki stan, gdy Bóg mówi ustami wariatki.

Świetlicki plącze swój koszyk. Są tu aliteracje, rymy, przesłyszenia, wyliczanki, wykrzykniki! Skoro Chandler rymuje się z gender! Skoro „nad morzem mrze orzeł”! Oto opisując pogrzeb Wisławy Szymborskiej , na którym „śnieg lukruje ceremonię” – zestawione są sprytnie „oko” z „oczkiem wyżej w sondażu”. Albo to: Potem wrócę w te nawałnice”. Albo: „Te wakacje w traumie, wakacje w tiurmie, w trumnie,”

Nie od razu polubiłem te wiersze. Dopiero gdy wyłuskałem z tego „czarnego gadania” takie pyszności jak ta: „Bóg tu był, ale to poniechał, patrzy przez palce,” – (już nie palec boży, ale palce!). Gdy doceniłem wypadnięcie za dywan w „Piosence Boga”, kwilenie w desce na klatce schodowej upiornego Pinokia, który „usiłuje wyrazić się”...

Za genialny uważam wiersz „Cały w psie”, także dlatego, że też mam czarną psinę. Ciekawą dywagacją jest „Nie się”, a żartobliwa „Kapusta” nieodmiennie śmieszy.
Wiersz „O.”, stał się dla mnie piosenką „O.”, bo czytając słyszę tam altówkę, jakby zespół Anawa przygrywał: „Jej nocne obyczaje są zaskakujące, długo by można na ten temat. (...) Znowu mam życie, ona mi je robi.”
Trudno nie przychylić się do wszechobecnych zachwytów nad frazą „OPUSZCZAM GOTHAM Z KOBIETĄ KOTEM! TAK!”. No i jeszcze ta prawda o tym, gdzie poszły wszystkie wartości!



3 komentarze:

  1. Czy aby nie należałoby spojrzeć nieco z dystansem na "klasyka"? Recenzja zbyt "ulukrowana". Wkrótce o Świetlickim więcej w 'Strefie blogeratury' na www.blog.bulanowski.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż. Zobaczyłem wczoraj MŚ w "Sztuce czytania" na TVPKultura i to co słabe w tej książce uległo "zapomnieniu".

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nie mogę kupić tej książki. Musze słuchać utworów na "Sromocie" i fajnie:)

    OdpowiedzUsuń