sobota, 4 maja 2013

Doczekać prostego szczęścia


MICHAŁ MUROWANIECKI „OWOCE NOŻA”, Kwadratura, Łódź 2012.

 To trzecia książka Michała, po „Punctum”(2008) i „Spięciach” (2012). Przypominam sobie mój ulubiony wiersz „Kobiety, obiekty” z poprzedniego tomu: „Znaki roją się, ale nie dajesz wiary. Dajesz głowę. (...) Każdy przedmiot // chce być metaforą. Jak twój grecki Jezus, / któremu szukasz odpowiedniej dziury w ścianie, / by Go wreszcie zawiesić i nie zawieść.”

W „Owocach noża” autor precyzuje swój styl. Charakteryzuje go śmiała konfesja, odwaga, by zapisywać siebie. Nie ma tu uogólnień, nie ma efekciarstwa, pozerstwa. Nie znalazłem tu popisów erudycji, które zwykle odbierają lekturze przyjemność. Przykład poetyckiego mistrzostwa? Proszę bardzo: „Na zdjęciach z tamtych lat / wszyscy mamy nieudane oczy, czerwone światło // dla odwiedzających wnętrza.” (s.12) Dostajemy obrazy prosto z życia, w których w roli głównej występują mężczyzna i kobieta. 

Ona i on. Ona to „Meteopatka”, która ma dosyć niżu (demograficznego). On przedstawia się nam dość specyficznie: „ Facet od złych genów”. Jest trochę ekshibicjonistyczny, gdy dowiadujemy się dlaczego ma ładny charakter pisma (s.11). Kreśli się trochę grubą kreską: naznacza się piętnem odpowiedzialności, wyszukuje podobieństwa do ojca i reszty rodziny. Bywa ironiczny: „Chciałby czasem jak  difenbachia (...) właściwa trucizna we właściwym miejscu” (s.26). Rzuca kawę na ławę: „Szczęście zostało w innej strefie czasowej.”(s.22).

Wiersze, gdy przeczytać je szybko, będą zwykłą kroniką. Ale gdy autor pisze „przyszłość to te śruby (...) , pomylone instrukcje”, nie chodzi tu o śrubki i ikeowskiego ludzika ze znakiem zapytania... Albo gdy mamy taki kontrast: PL trzyma w ręku sedes do nowego domu, a nad nim cyrkonie Swarovskiego na nocnym niebie... 
Już tylko za wiersz „Wolta” książkę Michała przytulam do serca, za opis zwykłej z pozoru scenki w kościele. Precyzyjnie, pięknie brzmi „W Partęczynach” - o szczęściu grzybiarzy. Wiersz „Parapety” ma puentę w stylu Marcina Świetlickiego  (tak jak w wierszu „Ósma o dziewiątej” , pewnie „By nie zapomnieć, by się nie pogubić”):  Od lat chodzi za mną niewykorzystane zdanie: gdy wyrzyna się ząb, boli cały kadr.”(s.36). W nowy rok płonie płacząca wierzba. Na balkonie gołąb wpatruje się w żółtko, a mały pokój wydaje się z każdym dniem większy.

Ten tomik jest dla mnie szczególny. Nietrudno było mi wychwycić w nim przynajmniej kilku odniesień do mojej książki „Ę”: budowanie domu, pragnienie dziecka. Gdy czytam u Michała „Jesteśmy coraz bliżej / ziemi” (s.29), wyobrażam sobie, że chciałby już wylądować, ale musi zgłosić awarię. To zdanie przypomina mi moją skromną frazę: „Jesteśmy bliżej i bliżej. Wskazówki się kręcą jak łyżeczka, która miesza kawę.” („Ę”, s.41).
U Michała: „Dni lecą jak dioptrie. (...) Niebo to tylko czyste powietrze, ekloga na dnie oka.” (s.30); to u mnie: „Niebo jest blade, leci przez ręce.” albo „Niebo było zamglone, można powiedzieć, że nie było nieba.” („Ę”, s.30 i s.51). Oczekiwanie na „proste szczęście” (s.13), te wszystkie kłopotliwe przejścia z lekarzami, wykupywanie recept – to koszmar, który ja przeszedłem, a o którym dosadnie opowiada Michał. „A teraz wyobraź sobie czyściec, tysiące pustych okienek, których za nic się nie daje pozamykać.” (s.30).

Tomik spajają klamrą: opis precyzyjnego, sprawnego patroszenia ryby w wierszu „Sprawdzony przepis” i dwa pytania ze „Scen usuniętych” m.in. to: „To wszystko czego nie mamy, zostało nam po prostu oszczędzone?” . Tak mógłby się kończyć tom. Mam wrażenie, że Michał dopisał do niego trzy wiersze na bis. Pierwszy jest piosenką o rezygnacji z wulgarnym przesterem. Drugi, wspomina „kolegę od słów” – Przemka Owczarka i jest pisany trochę jego głosem (to „jadłem obrazy”, to „wysyłasz myszołowa w przepaść”) – pada tu fajne zdanie: „Natura jest jędzą, której czasem trzeba zagrozić ostrzem. Rozwiązanie zagadki tkwi w trzeciej osobie. // Pojawiasz się na tym świecie od nowa, / kiedy wyciągają miłość z brzucha twojej żony.” Trzeci jest zdaniem się na wolę Boga, bo "Brak jest do przeżycia."

-----
Pisząc tę recenzję, patrzyłem jak obok mój syn koloruje obrazki z ćwiczeń logopedycznych: kilka maźnięć kredką i oto "ciepły wiatr" - pomyślałem, że to werbel  wprost z mojego wiersza "Doczekanie", werbel dla ciebie, Michale.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz